poniedziałek, 16 maja 2011

Temat numeru - Brave Festival 2011

Grzegorz Bral


„Wypędzeni są wśród nas”
– rozmowa o 7 Edycji Brave Festival (2-8 lipca) z Grzegorzem Bralem, Dyrektorem Artystycznym Festiwalu.






W tym roku we Wrocławiu już 7 edycja Brave Festival – co mobilizuje Pana najbardziej do pracy nad Festiwalem?
Grzegorz Bral: Kilka spraw. Najważniejsze to dzieci. Nieustannie czekające na naszą pomoc dzieci. Każde kilka Euro zebrane podczas festiwalu, to potencjalnie możliwość edukacji dla bezdomnego, osieroconego dziecka w Tybecie, w Nepalu, może z czasem gdzieś w Afryce. Po drugie to jest wyjątkowy festiwal. Wyjątkowy, ponieważ łączy w sobie wiele pozytywnych elementów: pokazujemy marginalizowane kultury dając im szansę bycia usłyszanym; przekazujemy dochód na pomoc; promujemy sensownie miasto Wrocław wspierające głęboki projekt kulturowy i wiele innych elementów. Wreszcie, ten festiwal daje wielką satysfakcję, ponieważ spotykamy świetnych ludzi, widzów, wykonawców. Na tym festiwalu powstaje wielka fala życzliwości i serdeczności. Mógłbym mnożyć to, co mnie mobilizuje!

 A gdyby miał Pan wymienić 3 najważniejsze powody, dlaczego Brave to festiwal inny niż wszystkie? Co go odróżnia od innych festiwali?
Grzegorz Bral: To proste. Ten festiwal nie jest festiwalem. Jest głębokim, kulturowym projektem pod pretekstem festiwalu. Po drugie, ten festiwal ma zupełnie inne cele, niż każdy inny festiwal. Jego celem jest pomagać, a nie tylko przyjemnie spędzać czas. Po trzecie, celem tego festiwalu jest sensowne wykorzystanie potęgi kultury.

Każdy dotychczasowy Brave koncentrował się wokół jakiegoś głównego motywu – rok temu było to Słowo, 2 lata temu Modlitwa i Obrzęd. Jaki wspólny mianownik będzie towarzyszył tegorocznemu Brave?
Grzegorz Bral: Tegoroczny Brave to „Maska”. Maska jest dla mnie jedną z najpiękniejszych metafor istniejących w kulturze. Każdy „Brave” dotyka jedynie czubka wielkiej góry możliwości zawartych w danym temacie. Ostatnie dwa, trzy lata, kiedy rośnie festiwal, kiedy pojawiają się naprawdę wspaniałe możliwości rozwoju tego przedsięwzięcia, to właśnie „maska” przyszła mi do głowy. Wszyscy za czymś się chowamy, a czy istnieje wersja życia bez udawania? Bez przybierania póz i grymasów? Ten festiwal, w którym podmiotem jest ratowanie i ocalanie, jest przykładem wydarzenia, które naprawdę może istnieć bez ukrytych motywów. Poza tym „maska” jest dla nas bardzo teatralnym znakiem i warto spojrzeć na to, jak w różnych kulturach funkcjonuje taki „znak”.

Znamy już twarz tegorocznego festiwalu – do kogo należy?  Co zadecydowało o jej wyborze?
Grzegorz Bral: Nie znam imienia tej kobiety. Wiem, że pochodzi z Kenii, jest drugą żoną szamana w pewnym plemieniu. Wiem, że sama poprosiła panią fotograf o to zdjęcie. Czasem mam wrażenie, że w tej twarzy zawarta jest przekorna i głęboka świadomość,  iż może stać się twarzą obecną na plakatach w wielkim, dziwnym świecie, na dziwnym festiwalu i patrzyć na wielu ludzi naszej rzeczywistości tymi wielkimi, pełnymi szczerości i otwartości oczami. Wiem, to zabrzmi magicznie, w jej twarzy zawarta jest również jakaś… Pełnia, może magiczna Pustka, w której wszystko się rodzi i zamiera, w której nie ma ani początku, ani końca. Ta twarz jest dla mnie jak Ziemia i Niebo jednocześnie. Bardzo poetycka twarz, bardzo inna, aniżeli twarze, które znam.

Brave to festiwal wypędzonych z własnej kultury – czy na marginesie polskiej kultury widzi Pan takich „wypędzonych”?
Grzegorz Bral: „Wypędzenie” jest w naszym wypadku oczywistą metaforą. W Polsce są dziesiątki mniejszości, dziesiątki grup napływających, dziesiątki ludzi będących „odmieńcami”. Wypędzonych nie trzeba szukać na jakichś marginesach! Oni są pośród nas.

W jaki sposób odbywa się wybór tradycji prezentowanych podczas Festiwalu? Jest jakiś klucz geograficzny?
Grzegorz Bral: Nie ma żadnego klucza. Są natomiast możliwości praktyczne, czyli trochę finansowe, trochę geograficzne. Bardzo chcielibyśmy pokazywać ludzi absolutnie „prawdziwych” w swojej przynależności. Nie zawsze jest to możliwe.

A czym dla festiwalowych artystów są występy podczas Brave? Czy chętnie godzą się na prezentowanie swojego dziedzictwa? Jak reagują na spotkanie z polską kulturą i kulturą innych „wypędzonych”?
Grzegorz Bral: Dla części artystów to tylko kolejny festiwal, ale dla innej części to doświadczenie, które zmienia życie. Pięć kobiet z Tanzanii, które przyjechały na nasz festiwal, nigdy w życiu nie widziało… schodów prowadzących z parteru na pierwsze piętro, nie mówiąc już o ruchomych, lotniskowych schodach. Teraz, po kilku latach, stworzyli z Kedmonem, ich opiekunem, ośrodek kultury Wagogo dla dzieci z różnych plemion. To chyba nasze najpiękniejsze doświadczenie z festiwalowymi gośćmi. Kaita z Hiszpanii, cyganka o surowym, groźnym głosie, poklepała mnie kiedyś szorstko po plecach i powiedziała: „Ty naprawdę szanujesz naszą kulturę.” Mógłbym mnożyć te opowieści, z których wynika, że jeśli możemy okazać szacunek ludziom należącym do innej, niż nasza tradycji, jeśli możemy okazać naszą serdeczność, ciepło i akceptację, to właśnie wygraliśmy kolejny festiwal.

Która z tradycji prezentowanych przez tegoroczny Brave jest Panu najbliższa?
Grzegorz Bral: Nie ma jednej, która byłaby mi szczególnie najbliższa. Natomiast ta zeszłoroczna, kiedy wreszcie Nastka Korczak sprowadziła siedem grup dzieci z różnych krajów świata, które pokazały nam swój wspólny i przepiękny spektakl, nieodmiennie prowokuje mi łzy wzruszenia i radości. Czekałem na tę chwilę kilka lat. Uważam, że i Wrocław i Polska może dzięki temu „dziecięcemu” projektowi zrobić coś absolutnie niebywałego w świecie. Uważam, że większość tak zwanych „globalnych”, światowych problemów może zostać rozwiązanych przez dzieci, nie przez dorosłych. Wiem, to zabawne i może szalone twierdzenie, ale może dajmy sobie szansę sprawdzenia tego!


W tym roku odbędzie się również już 3 oficjalna edycja Brave Kids. Proszę opowiedzieć więcej o idei tego projektu.
Grzegorz Bral: No właśnie. Chcielibyśmy przyciągnąć do Polski tysiące dzieci z różnych krajów świata. Dzieci pochodzących z różnych środowisk, różnych kultur, różnych religii. Należy stworzyć przestrzeń, w której dzieci mogą się poznawać i wymieniać swoimi doświadczeniami. Należy dać im możliwość wspólnej pracy, wspólnych projektów i wspólnych dokonań. Dzieci Aborygenów doskonale wiedzą, co znaczy brak wody. Dzieci z Zimbabwe, czy Nepalu doskonale wiedzą, czym jest prawdziwy głód. Dzieci z Ruandy często nie znają swoich ojców, bo urodziły się po straszliwym kataklizmie politycznym, dzieci różnych krajów rozumieją doskonale swoje wzajemne cierpienia. My, Polacy, mamy wielki poziom empatii. Możemy to dla tych „dzieci świata” dobrze spożytkować. 

Na jaką publiczność stawiają organizatorzy Festiwalu? Jak odbierany jest Brave Festival przez polskich odbiorców? 
Grzegorz Bral: Stawiamy na widzów wrażliwych. To chyba jedyna odpowiedź. Ilość i szybkość wykupywanych biletów świadczy o tym, że dobrze jesteśmy postrzegani. „Brave” wygrał w tym roku plebiscyt na Dolnym Śląska na najważniejsze wydarzenia dziesięciolecia. To są chyba prawidłowe odpowiedzi.

Co Pana zdaniem sprawia, że ludzie chętnie przychodzą na festiwalowe przedstawienia i koncerty, że chętnie poznają - tak różne od swojej - tradycje?
Grzegorz Bral: Myślę, że tutaj nie tylko chodzi o możliwość poznania innej tradycji. Myślę, że ludzie chętnie przychodzą, ponieważ rozumieją, że ten festiwal jest właśnie połączeniem wydarzenia, które pomaga i ocala dzieci, a jednocześnie konfrontuje nas z obszarami, których istnienie jedynie przeczuwamy, ale większość z nas w ogóle nigdy nie miałaby szansy do nich dotrzeć. To jest połączenie poznawania i współczucia.

Czy wiadomo już jakie tradycje zostaną zaprezentowane podczas przyszłorocznego Brave? Grzegorz Bral: Tego jeszcze nie wiemy. Natomiast ponieważ przyszłoroczny „Brave” będzie nazywał się „Głosy kobiet”, kuratorem będzie Anna Zubrzycka i to będzie jej autorski program, czyli w jakimś sensie problemy kobiet tego świata. Myślę, że to będzie jedna z bardziej fascynujących edycji, ponieważ nie tylko o sztuce, ale też o wrażliwości kobiety w dzisiejszym, pogmatwanym świecie.

rozmawiał: Łukasz Ragan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz