Kamila Kraus - Brajlem [2010]
Od samego początku wiedziałam, że to będzie coś niezwykłego. Okazało się, że to absolutny unikat na rynku. Czemu?! A czy ktoś z Was trzymał kiedykolwiek w ręku płytę z wkładką pełną tekstów napisanych, zgodnie z tytułem, brajlem!?
Coś niewiarygodnego. Rzadko kiedy sięgam po krążki nagrywane przez aktorów, tu jednak fajnie zrobić wyjątek. Muzyka czaruje, porywa, działa jak najlepszy balsam dla duszy. Aranż minimalistyczny, ale jak się śpiewa teksty poetyckie lub pisane na podstawie wierszy, to okraszanie słów nadmierną ilością dźwięku byłoby czymś pasującym do całości jak kwiatek do kożucha. Tu jest jak trzeba. Kameralny skład – fortepian, kontrabas, perkusja, skrzypce, altówka, wiolonczela, fagot, czasem saksofon, flet… no i akordeon.
Co z tego wychodzi!? – skład klasyczny, poezja, trochę jazzu. I do tego wszystkiego ciekawy, ciepły wokal Kamili. Tu warto zaznaczyć, że aktorka-plastyk i fotograf w jednym – wcześniej muzycznie współpracowała. m.in. z Leszkiem Możdżerem, Wojciechem Kościelniakiem, Izadorą Weiss i Markiem Weiss – Grzesińskim. To pewnie tłumaczy kierunek w jakim zmierza, a wymyśliła sobie ciekawą płytę.
Na tym albumie Artystka odwołała się do największej wrażliwości, jaką mamy w sobie, tej którą poznajemy świat za pomocą zmysłów, nawet jeśli jednego z nich brak. Teksty odnoszą się do poezji Poświatowskiej, Herberta, część napisała sama Kamila. Całość pomyślana jest jako opowieść dłuższej historii. Z pięknym początkiem – kompozycja Ygora Przebinowskiego, z wplecionym motywem jednego z utworów Bacha – romantycznym rozwinięciem i klimatyczną, bardzo obrazową pointą z ptasim trele w tle. Jeśli planujecie nietypowy wieczór – taki pełen melancholii, zatrzymania… to z tą płytą złapiecie oddech.
Katarzyna Jankowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz