wtorek, 8 listopada 2011

Warto odwiedzić: X Wrocław Industrial Festival

4871 Nr 6 (listopad-grudzień 2011)



W dniach 10 – 13. listopada 2011 we X Wrocław Industrial Festival – największa impreza poświęcona muzyce industrialnej w tej części Europy. Arkadiusz Bagiński i Maciej Frett (Job Karma) – organizatorzy Festiwalu, zgodzili się opowiedzieć nam o jego kulisach.

Andrzej Mazur: Przed nami dziesiąta odsłona Wrocław Industrial Festiwal. W ramach tegorocznej edycji zobaczymy we Wrocławiu ponownie szeroki wachlarz industrialnych gwiazd. Oprócz tego, że jesteście organizatorami imprezy, jesteście też (czy przede wszystkim) fanami gatunku. Na które występy czekacie najbardziej jako miłośnicy  sceny?
Maciej Frett: Bycie pasjonatem tej muzyki leżało u podstaw tego, że ponad 10 lat temu powołaliśmy do życia ten festiwal. Pokonywanie setek kilometrów, by zobaczyć występ ulubionego wykonawcy, było fajną przygodą, ale w pewnym momencie uświadomiliśmy sobie, że przecież można tych wykonawców zaprosić tu, do Wrocławia, przybliżając ich zarazem polskim fanom. Niestety - bycie organizatorem takiego przedsięwzięcia ma ten minus, że pracy przy nim jest taki ogrom, a poziom stresu podniesiony do maksimum, że nie pozostaje zbyt wiele momentów podczas festiwalu by w skupieniu obejrzeć występ ulubionego wykonawcy. Zwykle czynię to dopiero po festiwalu „na spokojnie” oglądając materiały video w zaciszu domowym (śmiech). Jednakże podchodząc z pozycji fana gatunku w tym roku zdecydowanie byłyby to koncerty reaktywowanego po 17 latach klasyka industrialu, funk-new wave i Electro Body Music - CLOCK DVA oraz audiowizualnego projektu z pogranicza nauki i sztuki, jakim jest T.A.G.C. Oba zespoły uwielbiam od lat i nie ukrywam, że są też źródłem inspiracji dla twórczości naszej macierzystej formacji: Job Karma. Nad ich zaproszeniem pracowałem od 4 lat, w końcu się udało. Dużą satysfakcją jest stwierdzenie, iż to nie czynnik finansowy zaważył na ich decyzji, tylko fakt, iż leader obu formacji - Adi Newton po prostu bardzo chciał zagrać na naszym festiwalu, o którym słyszał wiele dobrego.

AM: Festiwal przez dziesięć lat istnienia przeszedł szereg faz rozwoju, co najistotniej zmieniło się w kontekście poprzednich edycji?
MF: Na początku festiwal robiony był wyłącznie za własne oszczędności. Pierwszym poważnym impulsem do rozwinięcia skrzydeł była dotacja, skromna, ale jakże ważna, od Gminy Wrocław. Wtedy też przenieśliśmy główne wydarzenia koncertowe do klimatycznej Sali Gotyckiej przy ul. Purkyniego, która stała się już nieodłącznym miejscem kojarzonym z WIF. Na przestrzeni tych lat koncerty i wydarzenia związane z WIF odbywały się w większości instytucji wrocławskich kojarzonych z awangardą, jak choćby: Firlej, BWA Awangarda, WRO, CRK, Galeria Entropia, Browar Mieszczański.
W tym roku, dla odmiany, koncert inauguracyjny odbędzie się np. w Katedrze Św. Marii Magdaleny przy ul. Szewskiej. W warstwie artystycznej festiwal aktualnie jest  mocno eklektyczny stylistycznie.
O ile na początku pewne edycje były zdominowane przez dark ambient, inne przez noise, czy Rhytmn Industrial, tak obecnie od kilku lat kreujemy sytuację, kiedy na jednej scenie występują po sobie wykonawcy z tak odległych stylistyk jak Old School Industrial, Ambient, Noise, Neo Folk, Electro Body Music, Rhythmn Industrial, Avantgarde, Power Electronics czy klasycy Cold Wave i Post Punk. Festiwal stał się marką rozpoznawalną na całym świecie wśród fanów tej muzyki, których grono na przestrzeni  10 lat mocno się poszerzyło, obecnie większość publiczności stanowią obcokrajowcy, którzy niejednokrotnie listopadowy weekend we Wrocławiu traktują jako obowiązkowy coroczny wyjazd.

AM: Elementy synth popu zdają się przeżywać w dzisiejszej alternatywie osobliwą formę odrodzenia. Czy obecność Clock DVA i Absolute Body Control jest bardziej ukłonem w stronę nowofalowej klasyki końca lat siedemdziesiątych czy nawiązaniem do aktualnych trendów muzycznych?
MF: Jedno i drugie. Grupy, które wspomniałeś, tworzyły podwaliny pod współczesną muzykę elektroniczną, są niejako jej pionierami i wizjonerami. Poza tym znowu nagrywają płyty i występują na żywo i to w jakim stylu! Nie mogło ich zabraknąć u nas.

AM: Podobno ponad połowa publiczności WIF to fani zza granicy. Czy podróżując po europejskich festiwalach rozpoznajecie sporo twarzy z wrocławskiego festiwalu?
Arkadiusz Bagiński: W tym roku w ramach projektu Job Karma byliśmy zapraszani min. do  Paryża, Drezna, czy Sheffield, zwiedziliśmy dziesiątki miejsc w całej Europie. Czasami są to pojedyncze koncerty, a czasami większe festiwale. Zazwyczaj na koncertach dostrzegamy nieznane nam osoby, które pojawiają się w koszulkach festiwalowych WIF. Jest nam zawsze z tego powodu bardzo miło. Z wieloma osobami przyjaźnimy się i spotykamy w różnych częściach kontynentu. Na nasz ostatni koncert w Paryżu, gdzie prezentowały się tylko polskie projekty, dotarli nasi przyjaciele z Londynu, Holandii czy z innych rejonów Francji. Oczywiście te kontakty nawiązywane są też wśród samej publiczności, a my staramy się również promować polska scenę, kojarząc inne zespoły z wydawcami, dziennikarzami czy promotorami.

AM: Oprócz tego, że wasz festiwal promuje na arenie międzynarodowej Wrocław, promuje też polskie projekty, których w listopadzie nie zabraknie we Wrocławiu. Job Karma koncertuje po Europie już od lat, aktualnie nagrywa płytę z angielskim wirtuozem skrzypiec Matt'em Howden'em, znanym szerzej jako Sieben. Obecny na ostatniej edycji projekt Vilgoć ma na koncie split z czołówką światowego Power Electronics, zaś Astrid Monroe wydany materiał z Genesisem P-Orridge. W tym roku zobaczymy też projekt Magic Carpatians, który niewątpliwie zdążył ugruntować sobie solidną pozycję za granicą. Czy promocja krajowych dokonań jest dla was ważnym założeniem festiwalowym?
AB: Z racji naszego uczestnictwa w wielu projektach festiwalowych, wyjazdach i kontaktach, które w dobie internetu są bardzo ułatwione, docieramy i odkrywamy wiele interesujących polskich grup czy indywidualności. Jako promotorzy przywiązujemy bardzo dużą wagę do tego, aby nasze rodzime projekty mogły pojawić się i zaprezentować międzynarodowej publiczności. Wielu artystów zza granicy bywa pod wrażeniem dokonań niektórych  wykonawców z Polski. Cieszymy się z tego i staramy pomagać jak możemy w kontaktach. Czasami nie mamy możliwości, aby w trakcie jednej edycji zaprezentować szerszą propozycje rodzimych twórców. Czasami też musimy zadbać o odpowiedni dobór stylistyczny. Na szczęście oprócz Wrocław Industrial Festiwal współorganizujemy inne wydarzenia, gdzie staramy się poszerzać ofertę wrocławskiej sceny muzycznej. Wrocław Industrial Festiwal  dla wielu naszych gości przyjeżdżających do Polski jest najbardziej rozpoznawalną marką jeśli chodzi o awangardę w tej części Europy, a to nas jako organizatorów do czegoś zobowiązuje.

Rozmawiał: Andrzej Mazur


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz