poniedziałek, 7 listopada 2011

Recenzje: Obscure Sphinx - Anesthetic Inhalation Ritual (2011)

4871 Nr 6 (listopad-grudzień) 2011

Obscure Sphinx - Anesthetic Inhalation Ritual
(2011)


Mimo, że ten zespół ma tyle wspólnego z Wrocławiem, że zdarzyło im się zagrać na firlejowej scenie przed NAO i Tides From Nebula, nie sposób nie zauważyć ich płytowego debiutu. Kto był na tym koncercie w Firleju, widział, że to jeden z tych przypadków, w których oprócz warsztatu i konkretnego pomysłu na muzykę, jest jeszcze coś takiego jak charyzma. W pokoncertowej recenzji napisałem wtedy zespołowi, że chcę to mieć na płycie. Fiat voluntas tua – i oto mamy Anaesthetic Inhalation Ritual – debiutancki album Obscure Sphinx.

A „to”, to 5 długich, rozbudowanych utworów (plus dwa krótsze), które niejeden muzyczny encyklopedysta chętnie zetykietował by jako post-metal. Nie bez racji zresztą – bo pełno w nich nastrojowego mroku, gitarowego ciężaru i ekspresyjnego growlu. Ten ostatni jest dziełem Wielebnej (Zofia Fraś) – ekspresywnego epicentrum grupy, przynajmniej w wydaniu koncertowym. Sprawdźcie na żywo, jak bardzo opętane, dzikie i niewokalne (to nie zarzut), są jej wokalizy, jak wyrazisty i złowrogo szamański jej sceniczny wizerunek. 

Anesthetic Inhalation Ritual jest zamachem na każdy przyzwyczajony do dźwiękowej rutyny organizm, inwazją na układ nerwowy, kompletnym zaanemtowaniem bezpańskiej uwagi. Być może jest coś rzetelnie odrealnionego w tej muzyce pełnej krzyku i złości, choć zupełnie realnym jest akurat fakt, że płyta Obscure Sphinx to jeden z najbardziej obiecujących polskich debiutów 2011 roku.

Łukasz Ragan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz