Piotr Baron - "Kaddish" |
Piotr Baron - Kaddish (2011)
Podobno ile osób, tyle sposobów na modlitwę. Piotr Baron, nestor wrocławskiego jazzu, wybrał muzyczną Litanię do Własnych Świętych. Wśród których znajdziemy takie postaci jak Andrzej Mazur – zmarły przed trzema laty dziennikarz muzyczny oraz papież Jan Paweł II. A tytułowa, majestatyczna, 18-sto minutowa kompozycja „Kaddish” to właśnie hołd złożony pierwszemu z nich. W końcu kaddish to żydowska modlitwa za zmarłych…
Żar modlitwy przelany na muzyczne partytury to nie tylko przypadek najnowszego wydawnictwa - wszak już tytuły poprzednich płyt Barona: Salve Regina, Bogurodzica, Sanctus, Sanctus, Sanctus brzmią wyjątkowo wymownie. Ta forma muzycznej modlitwy, z której regularnie korzysta Piotr Baron, chcąc nie chcąc przypomina późną, „żarliwą” twórczość Johna Coltrane’a. Nie wiem, czy to efekt świadomej inspiracji, czy po prostu podobna, przesiąknięta wiarą, wrażliwość obu saksofonmistrzów, która pozwala pierwiastki religijnych doświadczeń transponować na (równie) wzniosłe, pełne medytacji dźwięki – w każdym razie naturalne są skojarzenia z Coltranem, które choć nie nachalne, to jednak czytelne. Dominują więc klarowne, wzniosłe tematy i niespiesznie rozwijane, pełne żaru frazy dęciaków. Czasem usłyszymy instrumentalne wymiany argumentów (pianino vs. saksofon czy perkusja vs. kontrabas) i pełne patosu finały.
Komentując jazzowe wydawnictwa nie sposób nie wspomnieć o muzykach. W przypadku płyty „Kaddish” sekcja rytmiczna to Łukasz Żyta (perkusja) i Michał Barański (kontrabas), kreacja muzycznych tematów to zadanie Michała Tokaja (pianino), a rzetelne ich drążenie wzięli na swoje (muzyczne) barki Piotr Baron (saksofon tenorowy i sopranowy, klarnet) wraz z synem Adamem Milwiw-Baronem (trąbka, flugelhorn, didgeridoo). A jeśli mowa już o barkach…ciekawe, czy gdyby nie ta moja podpowiedź, w spokojnym „Pescador de Hombres” rozpoznalibyście ulubioną pieśń papieża-rodaka…
Łukasz Ragan
Podobno ile osób, tyle sposobów na modlitwę. Piotr Baron, nestor wrocławskiego jazzu, wybrał muzyczną Litanię do Własnych Świętych. Wśród których znajdziemy takie postaci jak Andrzej Mazur – zmarły przed trzema laty dziennikarz muzyczny oraz papież Jan Paweł II. A tytułowa, majestatyczna, 18-sto minutowa kompozycja „Kaddish” to właśnie hołd złożony pierwszemu z nich. W końcu kaddish to żydowska modlitwa za zmarłych…
Żar modlitwy przelany na muzyczne partytury to nie tylko przypadek najnowszego wydawnictwa - wszak już tytuły poprzednich płyt Barona: Salve Regina, Bogurodzica, Sanctus, Sanctus, Sanctus brzmią wyjątkowo wymownie. Ta forma muzycznej modlitwy, z której regularnie korzysta Piotr Baron, chcąc nie chcąc przypomina późną, „żarliwą” twórczość Johna Coltrane’a. Nie wiem, czy to efekt świadomej inspiracji, czy po prostu podobna, przesiąknięta wiarą, wrażliwość obu saksofonmistrzów, która pozwala pierwiastki religijnych doświadczeń transponować na (równie) wzniosłe, pełne medytacji dźwięki – w każdym razie naturalne są skojarzenia z Coltranem, które choć nie nachalne, to jednak czytelne. Dominują więc klarowne, wzniosłe tematy i niespiesznie rozwijane, pełne żaru frazy dęciaków. Czasem usłyszymy instrumentalne wymiany argumentów (pianino vs. saksofon czy perkusja vs. kontrabas) i pełne patosu finały.
Komentując jazzowe wydawnictwa nie sposób nie wspomnieć o muzykach. W przypadku płyty „Kaddish” sekcja rytmiczna to Łukasz Żyta (perkusja) i Michał Barański (kontrabas), kreacja muzycznych tematów to zadanie Michała Tokaja (pianino), a rzetelne ich drążenie wzięli na swoje (muzyczne) barki Piotr Baron (saksofon tenorowy i sopranowy, klarnet) wraz z synem Adamem Milwiw-Baronem (trąbka, flugelhorn, didgeridoo). A jeśli mowa już o barkach…ciekawe, czy gdyby nie ta moja podpowiedź, w spokojnym „Pescador de Hombres” rozpoznalibyście ulubioną pieśń papieża-rodaka…
Łukasz Ragan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz