10 – 13.11.2011
„Industrialna muzyka dla industrialnych ludzi” – kiedy awangardowy performer i muzyk Monte Cazazza wymyślił to hasło prawie czterdzieści lat temu, na pewno nie przypuszczał, że nie tylko się ono szybko nie zdezaktualizuje, ale także, że wraz z upływem czasu coraz więcej osób będzie je podchwytywać.
To, co początkowo było tylko sloganem niewielkiej grupy kontrkulturowych buntowników, stopniowo zaczęło rozszerzać się poza ramy tego artystycznego getta i rozpoczęło triumfalny marsz poprzez inne gatunki i stylistyki, podbijając nowe terytoria w sztuce i kulturze. I tak estetyka industrialna naznaczyła większość współczesnych nurtów, tworząc jednocześnie ich nowe odmiany i kierunki. Wpływ industrialu odbił się wyraźnym piętnem nie tylko na praktycznie każdym trendzie muzycznym ostatnich dekad, ale miał też swój wpływ również na inne dziedziny sztuki – na film, architekturę, literaturę, performance czy design.
A my we Wrocławiu mamy to szczęście, że właśnie tu odbywa się jedna z najważniejszych na świecie – jeśli w ogóle nie najważniejsza – impreza promująca wszystko, co z industrialną kulturą i muzyką związane. W tym roku Wrocław Industrial Festiwal – bo o nim właśnie mowa – będzie obchodził swój jubileusz. Już od 10 lat zjeżdżają się tu absolutni klasycy gatunku, cała czołówka światowej sceny industrialnej we wszystkich możliwych jej odcieniach i barwach. Klasycy tradycyjnego industrialu, tuzy neofolku, luminarze ambientu we wszystkich jego odmianach, prekursorzy martialu, mistrzowie EBM, IDM i wszystkich innych prądów elektroniki, wirtuozi stylistyki noise – aż za dużo by tu wymieniać. Takie nazwy mówią same za siebie – Tuxedomoon, Psychic TV, Nurse With Wound, Nocturnal Emissions, Deutsch Nepal, Sol Invictus, Merzbow, Esplendor Geometrico, Spiritual Front – to tylko wybrane projekty, które wystąpiły na poprzednich edycjach tej zasłużonej imprezy.
Każda z tych nazw wzbudza silne emocje wśród licznych fanów owej osobliwej estetyki, która w kategoryczny i bezlitosny sposób dokonuje obrachunku ze współczesną kulturą, industrializacją społeczeństwa i cywilizacji – a to wszystko w połączeniu z zafascynowaniem technologią, przy zwróceniu jednak uwagi na wszelkie zagrożenia z jej strony płynące. Oczywiście Wrocław Industrial Festiwal, zorganizowany przez Maćka Fretta i Arka Bagińskiego ze Stowarzyszenie Industrial Art, to nie tylko rewia gwiazd gatunku – podczas jego trwania można zobaczyć na żywo i zapoznać się także z nadziejami tej estetyki, z artystami starającymi się ruszyć ją na zupełnie nowe tory, z eksperymentatorami i awangardzistami, którzy wciąż popychają industrial do przodu, sprawiając, że jest to jedna z tych estetyk, której na pewno nie można nazwać martwą i której wpływ, mimo swojego pozornie ograniczonego zasięgu, daleko wykracza poza łamy jej samej, w wyraźny sposób odbijając się na wielu innych dziedzinach. Dlatego też każdy szanujący się fan muzycznego eksperymentu powinien podpisać swoją listę obecności we Wrocławiu między10 a 13 listopada 2011 roku, a na pewno odnajdzie podczas tego cyklicznego wydarzenia coś dla siebie.
I tak przez swoją artystyczną bezkompromisowość Wrocław Industrial Festiwal dożył do sędziwego wieku jak na festiwal daleki od prezentacji czysto komercyjnych projektów. Jak należało się spodziewać – dziesiąta edycja jest czymś zdecydowanie specjalnym, pełnym niespodzianek i wisienek na torcie dla najbardziej wymagających audiofili. Trudno nawet wymienić jedną gwiazdę tej edycji, bo artystów z pierwszej, światowej ligi jest aż kilku. A zatem – zaczynamy! Po pierwsze – Clock DVA – nazwa elektryzująca wszystkich wielbicieli industrialu, post-punka i EBM, absolutni nestorzy na tej scenie, grający już od 35 lat, którzy współtworzyli takie formacje, jak Cabaret Voltaire, Human League, The Siouxie and The Banshees czy The Anti Group Company (który to projekt również zagości na festiwalu). Obok nich – Der Blutharsch and The Infinite Chuch of The Leading Hand – nowe wcielenie jednego z najważniejszych zespołów dla nurtu martial industrial – obecnie w wyraźny sposób romansującego z psychodelicznym rockiem spod znaku Hawkwind. Kolejną gwiazdą będzie Absolute Body Control – formacja z początku uprawiająca synthpop, potem niezwykle ważna dla rozwoju europejskiego EBM, która po reaktywacji w 2008 roku powróciła do swoich muzycznych korzeni.
Jednym z highlightów festiwalu będzie na pewno występ legendarnej grupy Zoviet France – niezwykle ważnej multimedialnej formacji, która odnalazła się we właściwie każdej odmianie ambientu, dekonstruując je i odbudowując w oryginalny sposób, korzystając ze wpływów tak przeciwnych sobie stylistyk jak muzyka konkretna czy field recording. Nie można też pominąć innej ważnej postaci, która wystąpi się we Wrocławiu – to Tim Lewis, bardziej znany pod swoim pseudonimem Thighpaulsandra – wszechstronny muzyk i multiinstrumentalista, który zasłynął wieloletnią współpracą z Julianem Cope, grupą Spiritualized czy – i to chyba najważniejsze – byciem członkiem jednego z najważniejszych postindustrialnych projektów muzycznych, grupy Coil. Całe to barwne, międzynarodowe towarzystwo dopełnią koncerty brytyjskiego Sieben, Hybryds z Belgii, amerykańskiego Amber Asylum, niemieckich Thorofon, Fjernlys i Genevieve Pasquier, Minamata z Francji czy czeskiego Skrol. Polska reprezentacja jak co roku również silna – będzie można na żywo usłyszeć projekty Magic Carpathians, Astrid Monroe, GS, Kaleka, KakofoNIKT i Job Karma (która wystąpi na specjalnym koncercie razem z Sieben, promując razem nowy, wspólnie nagrany materiał). Całość dopełnią taneczne sety DJ-ów, prezentujących jednak muzykę odmienną od zwykłej popowej sieczki, którą na co dzień można w usłyszeć w dyskotekach i klubach.
Tak więc tradycyjnie podczas długiego listopadowego weekendu warto zajrzeć do klimatycznych murów Sali Gotyckiej na ulicy Purkyniego (i nie tylko!), która wypełni się po brzegi eksperymentalnymi dźwiękami z całego świata. Nowoczesna elektronika połączy się z akustycznymi brzmieniami, neoklasyczne dźwięki wejdą z mariaż z ostrą awangardą, chwile ciszy i melodii zazębią się z agresywnym hałasem, tradycyjne instrumentarium będzie współgrać z najnowszymi wynalazkami sonicznymi. To nie tylko czas koncertów – to także ważne forum spotkań i wymiany doświadczeń dla ludzi związanych z estetyką industrialu, stanowiąca wyjątkową alternatywę na gruncie współczesnej kultury, niestety coraz bardziej zdominowanej popkulturową papką.
Rafał Jęczmyk
A my we Wrocławiu mamy to szczęście, że właśnie tu odbywa się jedna z najważniejszych na świecie – jeśli w ogóle nie najważniejsza – impreza promująca wszystko, co z industrialną kulturą i muzyką związane. W tym roku Wrocław Industrial Festiwal – bo o nim właśnie mowa – będzie obchodził swój jubileusz. Już od 10 lat zjeżdżają się tu absolutni klasycy gatunku, cała czołówka światowej sceny industrialnej we wszystkich możliwych jej odcieniach i barwach. Klasycy tradycyjnego industrialu, tuzy neofolku, luminarze ambientu we wszystkich jego odmianach, prekursorzy martialu, mistrzowie EBM, IDM i wszystkich innych prądów elektroniki, wirtuozi stylistyki noise – aż za dużo by tu wymieniać. Takie nazwy mówią same za siebie – Tuxedomoon, Psychic TV, Nurse With Wound, Nocturnal Emissions, Deutsch Nepal, Sol Invictus, Merzbow, Esplendor Geometrico, Spiritual Front – to tylko wybrane projekty, które wystąpiły na poprzednich edycjach tej zasłużonej imprezy.
Każda z tych nazw wzbudza silne emocje wśród licznych fanów owej osobliwej estetyki, która w kategoryczny i bezlitosny sposób dokonuje obrachunku ze współczesną kulturą, industrializacją społeczeństwa i cywilizacji – a to wszystko w połączeniu z zafascynowaniem technologią, przy zwróceniu jednak uwagi na wszelkie zagrożenia z jej strony płynące. Oczywiście Wrocław Industrial Festiwal, zorganizowany przez Maćka Fretta i Arka Bagińskiego ze Stowarzyszenie Industrial Art, to nie tylko rewia gwiazd gatunku – podczas jego trwania można zobaczyć na żywo i zapoznać się także z nadziejami tej estetyki, z artystami starającymi się ruszyć ją na zupełnie nowe tory, z eksperymentatorami i awangardzistami, którzy wciąż popychają industrial do przodu, sprawiając, że jest to jedna z tych estetyk, której na pewno nie można nazwać martwą i której wpływ, mimo swojego pozornie ograniczonego zasięgu, daleko wykracza poza łamy jej samej, w wyraźny sposób odbijając się na wielu innych dziedzinach. Dlatego też każdy szanujący się fan muzycznego eksperymentu powinien podpisać swoją listę obecności we Wrocławiu między
I tak przez swoją artystyczną bezkompromisowość Wrocław Industrial Festiwal dożył do sędziwego wieku jak na festiwal daleki od prezentacji czysto komercyjnych projektów. Jak należało się spodziewać – dziesiąta edycja jest czymś zdecydowanie specjalnym, pełnym niespodzianek i wisienek na torcie dla najbardziej wymagających audiofili. Trudno nawet wymienić jedną gwiazdę tej edycji, bo artystów z pierwszej, światowej ligi jest aż kilku. A zatem – zaczynamy! Po pierwsze – Clock DVA – nazwa elektryzująca wszystkich wielbicieli industrialu, post-punka i EBM, absolutni nestorzy na tej scenie, grający już od 35 lat, którzy współtworzyli takie formacje, jak Cabaret Voltaire, Human League, The Siouxie and The Banshees czy The Anti Group Company (który to projekt również zagości na festiwalu). Obok nich – Der Blutharsch and The Infinite Chuch of The Leading Hand – nowe wcielenie jednego z najważniejszych zespołów dla nurtu martial industrial – obecnie w wyraźny sposób romansującego z psychodelicznym rockiem spod znaku Hawkwind. Kolejną gwiazdą będzie Absolute Body Control – formacja z początku uprawiająca synthpop, potem niezwykle ważna dla rozwoju europejskiego EBM, która po reaktywacji w 2008 roku powróciła do swoich muzycznych korzeni.
Jednym z highlightów festiwalu będzie na pewno występ legendarnej grupy Zoviet France – niezwykle ważnej multimedialnej formacji, która odnalazła się we właściwie każdej odmianie ambientu, dekonstruując je i odbudowując w oryginalny sposób, korzystając ze wpływów tak przeciwnych sobie stylistyk jak muzyka konkretna czy field recording. Nie można też pominąć innej ważnej postaci, która wystąpi się we Wrocławiu – to Tim Lewis, bardziej znany pod swoim pseudonimem Thighpaulsandra – wszechstronny muzyk i multiinstrumentalista, który zasłynął wieloletnią współpracą z Julianem Cope, grupą Spiritualized czy – i to chyba najważniejsze – byciem członkiem jednego z najważniejszych postindustrialnych projektów muzycznych, grupy Coil. Całe to barwne, międzynarodowe towarzystwo dopełnią koncerty brytyjskiego Sieben, Hybryds z Belgii, amerykańskiego Amber Asylum, niemieckich Thorofon, Fjernlys i Genevieve Pasquier, Minamata z Francji czy czeskiego Skrol. Polska reprezentacja jak co roku również silna – będzie można na żywo usłyszeć projekty Magic Carpathians, Astrid Monroe, GS, Kaleka, KakofoNIKT i Job Karma (która wystąpi na specjalnym koncercie razem z Sieben, promując razem nowy, wspólnie nagrany materiał). Całość dopełnią taneczne sety DJ-ów, prezentujących jednak muzykę odmienną od zwykłej popowej sieczki, którą na co dzień można w usłyszeć w dyskotekach i klubach.
Tak więc tradycyjnie podczas długiego listopadowego weekendu warto zajrzeć do klimatycznych murów Sali Gotyckiej na ulicy Purkyniego (i nie tylko!), która wypełni się po brzegi eksperymentalnymi dźwiękami z całego świata. Nowoczesna elektronika połączy się z akustycznymi brzmieniami, neoklasyczne dźwięki wejdą z mariaż z ostrą awangardą, chwile ciszy i melodii zazębią się z agresywnym hałasem, tradycyjne instrumentarium będzie współgrać z najnowszymi wynalazkami sonicznymi. To nie tylko czas koncertów – to także ważne forum spotkań i wymiany doświadczeń dla ludzi związanych z estetyką industrialu, stanowiąca wyjątkową alternatywę na gruncie współczesnej kultury, niestety coraz bardziej zdominowanej popkulturową papką.
Rafał Jęczmyk
Industrial Festival to idealna odtrutka na apatyczną tfurczość krajowych i zagranicznych impo(p)tentów sączącą się z odbiorników RTV. Obowiązkowy punkt w kalendarzu.
OdpowiedzUsuń